Virtus.pro zakończyło swój udział w Esports World Cup 2025 na ostatnim miejscu ex aequo, przegrywając z MOUZ w dramatycznej serii 1:2. Dla „Niedźwiedzi” ten wynik był ogromnym rozczarowaniem, ale kapitan drużyny, Ilya „Perfecto” Zalutskiy, powiedział w rozmowie z HLTV, że nie należy skupiać się na samej porażce, lecz na postępach, jakie zespół robi.
Przebieg meczu

Seria rozpoczęła się optymistycznie dla Virtus.pro: na Inferno zrealizowali swój plan gry i pewnie zamknęli mapę. Jednak na Mirage problemy komunikacyjne i przegrane clutche okazały się decydujące, a MOUZ wyrównało wynik. Na rozstrzygającym Overpassie gra toczyła się „na ostrzu noża”, gdzie każdy błąd kosztował zbyt wiele. Perfecto przyznał:
Przebiegłem przez smoke’a tak, jak się umówiliśmy, ale przeciwnik czekał. Było kilka takich momentów. Ostatecznie okazały się decydujące.
MOUZ po raz kolejny pokazało, dlaczego uważa się ich za jedną z najbardziej stabilnych drużyn na świecie, podczas gdy VP odpadło z turnieju po zaledwie jednym meczu.
Słowa Perfecto: postęp czy stagnacja?
Pomimo wczesnego odpadnięcia, Perfecto nie widzi samych negatywów:
Pokazaliśmy, że możemy grać przeciwko każdej drużynie. MOUZ uważa się obecnie za top-2 lub top-3 na świecie. Wiem, że możemy grać znacznie lepiej. Ten mecz jeszcze nic nie znaczy — zacznie coś znaczyć, gdy zaczniemy wygrywać z takimi rywalami.
Jednocześnie przyznaje, że osobiście nie satysfakcjonuje go samo „stawianie oporu”:
Dla mnie albo jesteś zwycięzcą, albo nie. Może dla widza wyglądamy trochę ciekawiej, ale dla mnie — to nie jest postęp.
Perfecto potwierdził też ambicje drużyny: celem jest wejście do światowego top 5 i przekonanie, że mimo obecnych trudności można to osiągnąć.
Dlaczego Virtus.pro nie przekonuje?

Patrząc szerzej, oczekiwania były wysokie po dołączeniu Perfecto i FL1T-a. Jednak VP systematycznie zawodzi w kluczowych meczach przeciwko najlepszym zespołom. Choć czasami pokazują potencjał na pojedynczych mapach, to w seriach Bo3 nieustannie brakuje im „ostatniego kroku”.
Powody są dość jasne:
- Brak treningu z powodu napiętego harmonogramu turniejowego;
- Niekonsekwentne decyzje (co było widać na Mirage w tej serii);
- Przestarzały styl gry, który sprawdza się przeciwko drużynom ze środka stawki, ale jest zbyt przewidywalny przeciwko ścisłej czołówce.
Jeśli VP nie zmieni swojego podejścia, ryzykuje utknięcie na długo w kategorii „zespołu drugiego rzędu”.
Reakcje społeczności
W mediach społecznościowych i na HLTV reakcje na wywiad Perfecto były mocno podzielone. Część fanów wsparła zawodnika, inni otwarcie krytykowali Virtus.pro.
- Jeden użytkownik drwił: „Co masz na myśli mówiąc ‘my’? Defecto” — sugerując, że to Perfecto sam zawinił w kluczowych rundach.
- Inni nazwali VP „martwą drużyną”: „Niestety VP wygląda jak martwa drużyna, nie mogę uwierzyć, że FL1T ma już 24 lata, ktoś niech uratuje tego człowieka.”
- Niektórzy przywoływali przeszłość: „Miał szansę dołączyć do NAVI w latach 2019–2020, ale wszystko upadło przez klauzulę wykupu w wysokości 1,5 miliona dolarów.”
- Sarkastyczne komentarze typu: „Tak, gdybyście mieli fl4musa i snajpera… oraz IGL-a” podkreślały przekonanie, że VP brakuje nie tylko idealnego składu, ale też głębi strategicznej.
Ogólny nastrój kibiców jest jasny: VP tkwi w stagnacji, a słowa Perfecto o postępie brzmią bardziej jak pocieszenie niż konkretny plan.
Co dalej z Virtus.pro?
Dla Virtus.pro wczesne odpadnięcie w Rijadzie nie może zostać zignorowane. Z ESL Pro League i nadchodzącymi kwalifikacjami na horyzoncie, drużyna będzie musiała szybko udowodnić, czy optymizm Perfecto przełoży się na wyniki.
Jeśli postępu nie będzie, zmiany mogą okazać się nieuniknione — począwszy od braku stabilnego snajpera po kwestie przywództwa. Najbliższe miesiące będą decydujące: albo VP zamieni słowa w zwycięstwa, albo ryzykuje dalsze osunięcie się w nieistotność.